Po pierwsze byłam na 5-dniowym wyjeździe z pracy. Pojechaliśmy do Łodzi. Niestety nie wspominam tego dobrze, ale o tym następnym razem.
Po drugie nie miałam ze sobą leków od psychiatry co źle odbiło się na moim zdrowiu psychicznym, które tak jak fizyczne ledwo dawało radę po tych 5 dniach.
Po trzecie dochodzę teraz do siebie od soboty i kiepsko mi to idzie, na szczęście już jutro wizyta u lekarza i kolejna porcja leków, które na prawdę dają radę i mi pomagają! (czyt. jestem w szoku jako przeciwniczka brania leków)
Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze kilka dni (do tyg, tak myślę) aż dojdę całkowicie do siebie i znów powrócę na bloga i serią fajnych wpisów dzięki którym będziecie mogli mnie lepiej poznać :)
Ściskam, Karola
Czekam z niecierpliwością, w takim razie ;)
OdpowiedzUsuńPS. Też jestem przeciwniczką brania leków na byle dolegliwość! Ale czasami są potrzebne i naprawdę potrafią pomóc :)
Ojej jak miło :) No u mnie niestety na depresję leki, ale pomagają bardzo także bez nich ani rusz. Tydzień w pracy bez nich mnie wykończył :<
Usuń