czwartek, 10 marca 2016

Jestem tchórzem...

Kiedyś w pewnym filmie usłyszałam sentencję, która brzmi mniej więcej tak: 
"Nie pozwól, aby strach prze porażką wykluczył Cię z gry"
i wiecie co?

Jestem tchórzem. I to cholernie wielkim tchórzem. 

Od rozstania ze swoim byłym facetem, który lubił wypić i podnosić rękę na słabszych ( w tym wypadku często mi się obrywało) stałam się osobą przeraźliwie zalęknioną. Dostałam dziwnych fobii np. nie lubię i czuje się bardzo niekomfortowo, gdy muszę wyjść sama z domu, boję się ludzi, i tego, że nawet jak coś mi się stanie to nikt mi nie udzieli pomocy. Najgorszy lęk mam jednak przed spotkaniem gdzieś na mieście owego, byłego partnera. Boję się, że znów mógłby chcieć się "zemścić" na mnie.

Jednak to nie denerwuje mnie najbardziej. 

Najbardziej złości mnie to, że nie ma we mnie odwagi do zrobienia czegoś nowego. Cały czas unikam odpowiedzialności, bo boję się, że i tak prędzej czy później coś spierdzielę i np. wyleją mnie z pracy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten strach mnie paraliżuje. Paraliżuje do tego stopnia, że sama na sobie wywieram taki wpływ i nacisk, że w ostatniej pracy wytrzymałam tylko 3 dni po skończonym szkoleniu i zasłabłam z nerw i strachu.

Ten strach nie pozwala mi normalnie funkcjonować wśród ludzi. Boję się, że każdy poddaje mnie ocenie i po pierwszym spotkaniu nakleję mi łatkę, której i tak nie dam rady zmienić nie ważne czego bym próbowała, boję się, że przed to, że się boję, nie będę nigdy już w stanie iść do jakieś normalnej i przede wszystkim stałej pracy, bo nie wytrzymam napięcia, które sama w jakimś stopniu na siebie wypieram. Boję się, że przez to, że nie będę miał stałej pracy, nie będę miała godnego życia i będę żyć na skraju biedy, nędzy i rozpaczy, czego bardzo nie chce.

Najgorszym z najgorszych rzeczy, jest to, że nie wiem już jak mam z tym walczyć.  



dobranoc, niezdecydowana. 

8 komentarzy:

  1. Kochana... Ja wiem, jak to jest tak się czuć. Całe życie odnoszę wrażenie, że ludzie ciągle mnie oceniają. Negatywnie, oczywiście. Ale wypróbowałam kiedyś taką metodę... i pomogła. Podziałała i teraz już trochę mniej świruję. Musisz sobie powtarzać (a najlepiej to zrozumieć, że tak właśnie jest), że... tak naprawdę to nikt przesadnie nie zwraca na Ciebie uwagi. Bo każdy ma swoje obowiązki, swoje problemy, które zajmują jego myśli. Nam po prostu często błędnie się wydaje, że cały czas jesteśmy obserwowani i poddawani ocenie, bo w rzeczywistości każdy człowiek jest skupiony na sobie! Powtarzaj to sobie często, że nikt Cię nie ocenia, a już na pewno nie non stop! Dasz radę ze wszystkim, potrzebujesz tylko więcej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuje Ci że na pewno sprawdzę i będę sobie powtarzać zobaczymy jakie będą efekty. ;) Czekam na nowość u Ciebie ;* No i jak zawsze dziękuję za wiarę i wsparcie ;)

      Usuń
    2. Bardzo mądra porada :)Trzymaj się tego. Tylko wydaje Ci się,że cały świat Cie ocenia, ale Karolino....nie jesteś pępkiem świata, ludzie nie skupiają się tylko na Tobie :)Niestety wszyscy jesteśmy czasami oceniani i jest to nieuniknione, dlatego trzeba to zaakceptować i nie przejmować się tym. Zadaj sobie zawsze pytanie : ,, Czy to co myślą o mnie inni jest najważniejszą rzeczą na świecie?" ,, Co mi da, że będę się przejmowała opinią innych". Pozdrawiam

      Usuń
    3. Rzeczywiście, to bardzo mądre co mówicie. Pewnie nie ja jedna na świecie zmagam się z takim problemem. Sama często nie zwracam uwagi na innych. No chyba, że są to przystojni mężczyźni w komunikacji miejskiej :D
      Najgorzej jest jak jestem w sklepie i np stoję w kolejce, a ktoś z na przeciwka uważnie mi się przygląda. Oj wtedy w mojej głowie robi się istny armagedon i moja pewność siebie spada o jakieś 90%. :(
      Dziękuje za rady i również Cię pozdrawiam Magdo :)

      Usuń
  2. Kochana podpowiem Ci może dość kontrowersyjnie ale myślę skutecznie. Bądź egoistką. Myśl o sobie. Ty jesteś najważniejsza. Miej w nosie innych i co o tobie myślą. Masz własny świat wartości. Jeśli uznasz, że ktoś jest warty uwagi to będzie znajomość. Jeśli uznasz, że ktoś jest godny aby uzyskał od Ciebie dobre słowo, pomoc czy wsparcie to tak zrobisz. Teraz praca. Tu podobnie. Myśl o sobie. Rób swoje. Rób to co lubisz lub doszukaj się w tym co robisz czegoś miłego. Żyj po swojemu i dla siebie. Ty jesteś najważniejsza. Osoby , które kochasz też muszą zasłużyć na szacunek. Wyznaczaj granice. Asertywności uczę się całe życie. Twoje lęki są pewnie dość powszechne. Uśmiechnij się do siebie, głowa do góry i rozpocznij nowy dzień :)) pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miły komentarz. To fakt od 'zawsze' mam problem z byciem egoistka. Zawsze poświęcałam się jak najbardziej dla innych, nie zawsze z dobrym skutkiem. A asertywności tez musze się nauczyć. Przede mną jeszcze dużo pracy ;) Pozdrawiam również.

      Usuń
  3. Karolino problem, o którym piszesz jest poważny. Sama od wielu lat zmagam się nerwica lękową, która początkowe swoje objawy ma właśnie w stale towarzyszącym, paraliżującym lęku. Niekontrolowanie tego, może prowadzić do pogłębienia się problemu, co będzie Ci bardzo utrudniać życie. Radzę Ci skonsultować się psychologiem, wizyty są bezpłatne i możesz uzyskać fachową pomoc, która zażegna Twój problem i pozwoli Ci cieszyć się życiem. Jesteś młodą, świadomą, wyjątkową kobietą , nie pozwól, żeby strach zniszczył Ci piękno każdego dnia życia :)Nie przejmuj się, jeśli zareagujesz szybko, to znów będziesz szczęśliwa i wolna od strachu. I pamiętaj- nie jesteś tchórzem.Takie problemy emocjonalne w tym wieku to norma i zmaga się z nimi wiele osób. Wiem, bo sama to przechodziłam mając 22 lata:)Nie umniejszaj swojej wartości, jesteś cudowną istotą jak każdy na tej ziemi :)Gdybyś potrzebowała pomocy służę poradą. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego, że jest to dość poważny problem uznałam, że pomimo, iż nie mam kwalifikacji warto o tym napisać chociażby z mojego osobistego punktu widzenia. Magdo, nie wiem czy czytałaś moje poprzednie wpisy, ale jestem a przynajmniej byłam przez jakiś czas pod stałą obserwacją psychiatry, a obecnie chodzę na terapie grupową, gdzie mamy zajęcia z psychologiem. Od września również planuję iść w inne miejsce na terapię indywidualną z psychologiem :) Bardzo dziękuje za pomoc i za Twoje zdanie. Bardzo miło się czyta komentarze od czytelników, którzy sami zmagali/zmagają się z takimi samymi bądź podobnymi problemami co ja.
      Oczywiście, będę się odzywać gdybym potrzebowała porady. Dziękuje i również pozdrawiam :)

      Usuń