czwartek, 28 stycznia 2016

Wstanę jeszcze nie jeden raz, Ty też!

Po raz kolejny zawaliłam, moja depresja i strach wzięły górę. Zawaliłam pracę, która miała być moim nowym początkiem, to właśnie od niej miałam na nowo zacząć zmieniać swoje życie. Ciężko mi się pozbierać po tym. Moja wymarzona praca mnie przerosła. Zapanował nade mną strach do tego stopnia, że w 3 dzień pracy po szkoleniu zasłabłam i nie nadaje się do niczego. Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu,  pani doktor zleciła mi badania krwi - takie szczególniejsze z potasem, żelazem itd. Dodatkowo dostałam skierowanie do neurologa, ciekawe ile będę musiała czekać na wizytę.  A sama z własnej inicjatywy zapisałam się do psychologa, i myślę nad zmianą psychiatry. Ten obecny tylko faszeruje mnie proszkami, które i tak biorę jak chce, bo bardzo mnie otumaniają. 

No, ale nie o tym miało być. 



Chodzi o to, że wstanę. Podniosę się po raz kolejny. Zawalczę kolejny raz o siebie. Bo chcę normalnie żyć! Mieć świetnych znajomych, dzięki którym uśmiech nie będzie mi schodził z ust, przyjaciół, z którymi będę mogła porozmawiać o każdym swoim problemie bez obawy o to, że mnie wyśmieją. Będę walczyć o siebie! Chodakowska motywuje miliony osób do walki o siebie, ale przede wszystkim za pomocą ćwiczeń, które mają pomóc w zmianie wyglądu. Ja będę walczyć o siebie, o nowe życie, o pozbycie się kompleksów. Wierzę w to, że terapia mi pomoże i nie będę musiała się faszerować lekami, bo czuje się już troszkę jak królik doświadczalny. 


Za dużo mam do stracenia! To mnie motywuje, chociaż nie za każdym razem. Ogarnia mnie złość kiedy przypomnę sobie, że jeszcze kilka lat temu byłam zupełnie inną dziewczyną. Dziewczyną, której uśmiech nie schodził z ust, dziewczyną, która otaczała się wspaniałymi ludźmi na których mogła polegać, dziewczyną, której wszędzie było pełno, i nawet pomimo odmarzającego tyłka w zimę spotykała się ze swoją zgraną paczką i godzinami siedzieli w parku i gadali o życiu i innych głupotach. 

Szkoda, mi spędzić życia na takim marnotrawstwie! 

Bo to co się dzieje ze mną aktualnie to nie jest życie, to jest wegetowanie z dnia na dzień z coraz mniejszą nadzieją na lepsze jutro. Ja chcę spełniać swoje marzenia, chcę zacząć zarabiać i kupować to na co w obecnej chwili nie mogę sobie pozwolić. Chcę zadbać o siebie, ale przede wszystkim o swoje zdrowie psychiczne, bo bez tego jak widać daleko nie zajdę. Chcę się wprowadzić w końcu do mieszkania, które mam. Chcę zdać maturę i znaleźć pracę, która będzie sprawiała radość, a nie wzbudzała lęk.

[ Dziś dość osobiście, jednak co to był by za blog, gdybym przestała mówić to co leży mi na sercu, w końcu to ma być "MOJE" miejsce w sieci. Niech będzie prawdziwe, bo ja jestem prawdziwa i Wy też jesteście ]

Pozdrawiam, Karola 



21 komentarzy:

  1. Trzymaj się, oczywiście że wstaniesz! Może też warto pomyśleć o bardziej alternatywnych sposobach walki z depresja jak praca z czakrami, czy jakiś fajny wyjazd np. w kręgu kobiet? Takie rzeczy potrafią zdziałać cuda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomy polecał wyjazd do sanatorium, ja z kolei myślałam o jakimś wyjeździe albo chociaż zajęciach grupowych właśnie z jakimiś innymi babkami. Niestety fundusze na razie nie pozwalają na takie zachcianki. Zostaje praca z psychologiem i kto wie może terapia grupowa. Okaże się w swoim czasie :) Pozdrawiam i dziękuje za komentarz.

      Usuń
  2. "Czasem się leci ładnie, czasem się na dupę spadnie, ale gdy się trzyma fason to się nawet spada z klasą" - może banał, ale bardzo prawdziwy.

    Odwiedzam dziś Twojego bloga po raz pierwszy i to mój pierwszy post przeczytany na Twoim blogu. Przyznam szczerze, że post dość mocny, bardzo osobisty, ale jaki prawdziwy. Mój komentarz też taki będzie.

    Wydaje mi się, że to zemdlenie, to wynik silnego stresu. Różni ludzie, w różny sposób reagują na stresujące sytuacje. Ja może i nie mdleję, ale też mam problemy by radzić sobie ze stresem. Mam dziewczynę, która studiuje psychologię. Przyznam się szczerze, że sporo się od niej dowiedziałem. O temperamentach, charakterach i też o stresie. Myślę, że spotkanie z psychologiem, by Ci dużo pomogło i pozwoliłoby Ci się również też wiele dowiedzieć, także o sobie samej.

    Doskonale rozumiem o czym mówisz, jeżeli też chodzi o to jak my sami się zmieniamy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kiedyś byliśmy zupełnie inni i w ogóle nasze życie się zmieniło. Że stało się to tak naprawdę nie wiadomo kiedy. Dzieje się to stopniowo. Powodów może być mnóstwo. Wiele rzeczy każdego dnia na nas wpływa, wiele sytuacji. To może być utrata przyjaciół, zmiana otoczenia, problemy w domu, w pracy, jakieś nasze osobiste porażki. Sam wiem jak to jest. Sam tak odczuwam. Na przestrzeni kilku lat wiele się zmieniło w moim życiu. Powody bardzo podobne, które sam przed chwilą wymieniłem.

    Myślę, że dobrze mieć przy sobie bliskie osoby, które nas wysłuchają i wesprą. Działają nieraz lepiej niż najwybitniejszy psycholog. Bo każdy przyjaciel, to taki nasz osobisty psycholog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie! Ah, ileż razy już się z nim spotkałam i sama je wypowiedziałam. Co do Twojego komentarza, zazdroszczę dziewczyny na psychologii! :) Czekam właśnie na wizytę u psychologa, bo już umówiona. Dodatkowo będzie to kobieta, więc nowość. Bo ostatnio chodziłam przez dłuższy czas do mężczyzny. Terapia pomoże na pewno. Tak samo jak wcześniej. Z tym, że teraz musi trwać dłużej.
      Tak samo jak Ty podejrzewam,że to omdlenie w pracy to wynik stresu. Ostatnio wcale sobie z nim nie radzę, trzeba nad tym jakoś zapanować, mimo wszystko.
      Nasze życie stało się - świetnie napisane. No właśnie, ale tak właściwie kiedy się stało? Mi życie ucieka przez palce, dlatego tak cholernie mi go szkoda i chce coś zmienić :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pamiętaj, że nieważne jest to, jak często upadasz. Liczy się to, ile razy jesteś się w stanie podnieść.

    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak to powiedzenie rzeczywiście ma w sobie jakąś tajemniczą moc :)

      Usuń
  4. Pozostaje mi mocno trzymać za Ciebie kciuki. W proszki na depresję mocno zwątpiłam, czytając, że w lekkiej i średniej mają skuteczność niemal identyczną jak placebo (ok. 30-50%), a różnica zaznacza się tylko w dużej depresji (leki - 60-70%, placebo tak samo). Walcz moja droga i nie poddawaj sie :) Proszki to nie wszystko - zapisz się koniecznie do dobrego terapeuty. Znajdziesz źródło lęków, i je okiełznasz - liczę na Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo! No u mnie było okej przy stosowaniu tylko jednej mieszanki leków na depresje, uspokojenie i nasenne. Niestety po dłuższym stosowaniu tak jak cała reszta zaczęły mnie otumaniać i stan zaczął się pogarszać.

      Usuń
  5. Masz bardzo dużą samoświadomość a to pierwszy krok do tego aby wprowadzić zmiany tam, gdzie chcielibyśmy zobaczyć coś nowego :) Twój wpis przepełniony jest siłą i chęcią do zmiany - trzymam za Ciebie mocno kciuki!

    P.S. coś przekombinowałam z poprzednim komentarzem, wybacz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało :)
      To fakt chyba rzeczywiście mam dużą samoświadomość, wydaje mi się, że to przez to, że wiele też przeszłam od dziecka w życiu i nigdy nie miałam lekko. Ani w szkole ani w domu. Przez jakiś czas tłumiłam w sobie gniew, który dawał siłę i wyniszczał jednocześnie. Teraz chce być jak najlepsza dla samej siebie! I to o siebie chce dbać przede wszystkim.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Terapię grupową polecam, zwłaszcza, że po przeczytaniu tekstu widzę, że masz już jakąś samoświadomość, gotowość do pracy. Sama przeszłam przez trzymiesięczną terapię grupową i wiem i widzę, jak wiele się we mnie od tamtej pory zmieniło, jak również w moim życiu. Grunt, to się na te zajęcia otworzyć, bo były i takie osoby, które po trzech miesiącach wychodziły dosłownie z niczym, dalej tkwiąc w swoich bolączkach. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wyjść na prostą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie trochę się obawiam grupowej terapii ale zobaczymy jak to będzie, dziękuje za słowa otuchy i podzielenie się swoimi doświadczeniami. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Karolinka, wiesz, że trzymam za Ciebie cały czas mocno kciuki! Wiem, że dasz radę - po prostu to wiem! :)
    No i na blogu pisz absolutnie o wszystkim, co leży Ci na sercu i chodzi po głowie, bo od tego, jak sama słusznie zauważyłaś, blog jest! :)
    Buziaki i uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając Twój komentarz nasuwają mi się same na usta słowa piosenki " Bo jak nie my to kto? Bo jak nie my to nikt."
      Coś w tym jest :)
      Buziaki :*

      Usuń
  8. Trzymamy kciuki. Jesteś na tyle młoda, że świat stoi przed Tobą otwarty. Parafrazując Bonda: Świat to za mało (dla Ciebie).
    Zmień psychiatrę bo to chyba konował jest, wyśpij się porządnie, a jutro rano będzie lepiej!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za słowa otuchy. A tak swoją drogą, to nie widziałam ani jednej części Bonda! Warto?
      No psychiatrę i leki odstawiłam całkowicie, w zamian za to zaczęłam chodzić na terapię grupową, która ma dużo lepsze skutki :)
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
    2. Dziękuje bardzo za słowa otuchy. A tak swoją drogą, to nie widziałam ani jednej części Bonda! Warto?
      No psychiatrę i leki odstawiłam całkowicie, w zamian za to zaczęłam chodzić na terapię grupową, która ma dużo lepsze skutki :)
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  9. Tak trzymaj!Jestem z Tobą i widzę, że masz silną motywację, więc jesteś na dobrej drodze. Też zmagam się z lękami, ale dzięki temu, że się nigdy nie poddałam i walczyłam, oswoiłam je i nauczyłam się z nimi żyć :)Wierzę, że kiedyś pozbędę się ich całkowicie;-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo Magda! Mam motywację, bo chcę normalnie żyć. To daję na prawdę sporo. A historię innych osób, które sobie poradziły dają dodatkowego kopa do działania :D :)

      Usuń