niedziela, 22 maja 2016

Przegląd miesiąca - MAJ

Ostatnim razem starałam się zrobić przegląd miesiąca w lutym. Jak mi poszło możecie sprawdzić tutaj. Maj co prawda jeszcze się nie skończył, ale powoli zbliża się ku końcowi. I szczerze mówiąc, to nie wiem nawet kiedy zleciał mi, ten pierwszy wolny od szkoły miesiąc.  

W ostatnim poście pisałam Wam o dziewczynie, której nie znam w 100 procentach. Tą dziewczyną jestem ja, chyba nikt z Was nie miał co do tego wątpliwości? W maju zaczęłam pracę, i cholernie się bałam, że nie wytrwam w niej długo. Nie myliłam się, bo już po 3 dniach miałam dość, ale...Jak na razie się nie poddaje, chcę wytrwać jak najdłużej i powiem Wam, że nie jest wcale tak źle jak się spodziewałam.  Wiadomo prawie rok spędzony w łóżku robi swoje, ciało jest nieprzystosowane do pracy i męczy się okropnie. Z czasem będzie lepiej.  Trzeba się przyzwyczaić.  

Jak na razie jestem mega zadowolona, atmosfera pracy super, ludzie też w porządku. Mam nadzieję, że z pierwszą zmianą też będzie dobrze. Okaże się już w poniedziałek.  

Co słychać poza pracą pewnie jesteście ciekawi. Planuje przeprowadzkę do swojego mieszkania, w końcu. Mam nadzieje że czerwiec – lipiec to ostateczny termin. Jest jeszcze kilka rzeczy do załatwienia, ale teraz będą dodatkowe pieniądze z pracy więc będzie łatwiej.  Tydzień temu udało mi się też wstąpić do biblioteki publicznej i założyć ponownie kartę. Po iluś tam latach. Wiecie dopóki uczyłam się w technikum, a chciałam coś przeczytać wypożyczałam to ze szkoły. Teraz już nie mam takiej możliwości.  Na całe szczęście i koło swojego mieszkania i koło babci mam bliziutko bibliotekę publiczną także nie będzie problemu. Na pierwszy rzut poszła trylogia o wampirach (uwielbiam wampirologię odkąd się pojawił zmierzch :P ) i romans, na osłodę.  Romanse to chyba pierwszy gatunek jaki zaczęłam czytać tak sama z siebie. Może kiedyś też mi się trafi ideał niczym z książki, kto wie.  

Maj obfitował też w różne spotkania ze znajomymi, wpadłam na noc do przyjaciółki, byłam nad bulwarem wiślanym w nieznanym mi dotąd miejscu, widoki mnie zachwyciły. Zdarzył się również wypad do innej przyjaciółki i małe strzyżenie jej włosków. Zadowolona mam nadzieje, jak zawsze. No i też było wielkie objadanie się i oglądanie komedii romantycznej u kolejnej z dziewczyn. 

Z małych życiowych rewolucji, mogę Wam się jeszcze przyznać do tego, że zmieniłam plany odnośnie szkoły policealnej. Byłam wielce zafascynowana rachunkowością i administracją, po rozmowie z jedną z osób z mojej pracy, która ma 23 lata przepracowane w banku i nie wspomina tego dobrze, poważnie zaczęłam się nad tym kierunkiem zastanawiać i chyba jednak pójdę w kosmetykę, tak jak chciałam wcześniej. Kobiety zawsze będą o siebie dbać, a w banku wieczne spotkania z naczelnymi i stres. Ja się staram trzymać z dala od stresu więc bank zdecydowanie nie jest dla mnie. Trochę mi szkoda, bo naprawdę byłam bardzo nastawiona na tą rachunkowość, ale teraz widzę, że chyba jednak nic mi z tego nie wyjdzie. Z drugiej strony jeśli pójdę na kosmetykę, to pewnie wrócę też do paznokci, i w sumie dobrze, bo już długo nad tym myślę. Niestety ze względu na brak funduszy ciągle to przekładam w nieskończoność. Czas się wziąć za siebie. Sporo wydatków mnie czeka, ale coś za coś.   To chyba by było na tyle w drugim przeglądzie miesiąca. Koniecznie dajcie mi znać jak Wam się podoba mój przegląd, jest to dwa mnie ważne, żeby wiedzieć czy w przyszłym miesiącu też dodawać taki post. 

  
Jestem ciekawa jak u Was wyglądał maj?   No i oczywiście zachęcam Was do komentowania postów, co sprawia mi wielką radość.  
A teraz zapraszam Was na trochę zdjęć. 

 
 niezdecydowana.


Niebo po burzy



Na żywo widoki przepiękne


A w maju znajduje się kokardki na krzakach :) 



Uwielbiam zapach kwitnącego bzu

sobota, 14 maja 2016

W poszukiwaniu siebie.


Nie wiem dokładnie jak zacząć to ,co chciałabym Wam przekazać. Mam dużo myśli w głowie, więc może zacznę od tego, że czasem staje w przedpokoju i spoglądam w lustro. I tak sobie myślę wtedy, że znam tę dziewczynę. Dziewczynę o niebieskich oczach i blond włosach, niewysokim wzroście i z kilkoma kilogramami za dużo. Że znam ją, ale tylko w jakimś stopniu. Nie znam jej w 100 % i chciałabym to zmienić. Bo owszem znam dziewczynę ze zranionym sercem i duszą. Dziewczynę, której wiecznie powtarzano w szkole,  że jak chce to potrafi, i że jest ambitna, ale znam również dziewczynę, która jest mega wstydliwa. Dziewczynę, która jest nieufna i nieśmiała. Dziewczynę, która jest leniwa tak, że chyba nie znajdziecie drugiego takiego lenia na tej kuli ziemskiej. Dziewczynę, która wiele razy pokazała, że jak musi to potrafi być twarda. Dziewczynę, która nie raz zagryzała zęby i uśmiechała się przez łzy, ale … Znam również dziewczynę, która nie potrafi sobie poradzić z wieloma rzeczami. Dziewczynę, która załamała się i poddała w pewnym momencie, bo nie widziała nic dobrego w przyszłości. Znam dziewczynę, która nie potrafi w siebie uwierzyć, i wiele razy próbowała to zmienić.  Dziewczynę, która doszła do wniosku, że nie chce, by jej przeszłość niszczyła jej teraźniejszość. Dziewczynę, która po raz kolejny wierzy w to, że znów uda jej się podnieść z kolan i cieszyć życiem, ale żeby tak się stało to musi zmienić parę rzeczy. Przede wszystkim ta dziewczyna musi dojść do porozumienia sama ze sobą. A powiem Wam w tajemnicy, że nie będzie to łatwe. Zastanawiacie się pewnie dlaczego? A no dlatego, że dziewczyna ta jest dość skomplikowana i niezdecydowana. Tak do samego końca to  nawet ona sama nie wie o co jej chodzi ,w tym młodym, zaledwie  20-letnim życiu. Z drugiej strony dziewczyna ta, chciałaby mieć już jakieś sprecyzowane plany jak niektórzy w jej wieku. Ta dziewczyna wiedziała kiedyś jasno i konkretnie czego chce od życia, cieszyła się nim, do momentu, w którym życie nie dało jej porządnie po tyłku. Dziewczyna ta, straciła wtedy nadzieje na to, że cokolwiek w jej życiu ma sens i będzie dobrze. Walczyła zawzięcie. Jak lwica o swoje młode. Podniosła się. Z tym, że teraz musi budować swoje życie i świat na nowo. Wierzy, a przynajmniej chce wierzyć w to, że jej się to uda. Przecież nie raz już się podnosiła. Ma jednak obawy, ma ich bardzo dużo, bo jak wiecie, dziewczyna ta jest leniwa. Boi się o to, że nie wytrwa w swoich postanowieniach, bo nie ma tak silnej woli jak inni, martwi się tym, że może jej motywacja nie jest wystarczająca, niepokoi się tym, że może kogoś zawieźć, ale o prawdziwy ból głowy przyprawia ją myśl, że będzie zawiedziona tylko i wyłącznie sobą.  



Dziewczyna  ma słuszne obawy, bo już nie raz tak było. Tym razem jednak dziewczyna chciałaby wytrwać w tym co postanowi, zmienić swoje dotychczasowe ja i odzyskać radość życia. Czy Waszym zdaniem dziewczynie będzie łatwiej, jak pomożecie i również w nią uwierzycie? Czy może jednak zaciśnie pośladki jak ktoś powie, że jej się nie uda i nie będzie w nią wierzył? 

wtorek, 3 maja 2016

Nie tego chciałam.

Pobiłam chyba własny rekord w najniższej liczbie postów w danym miesiącu. W kwietniu pojawił się .. UWAGA ! ..aż 1 wpis. Jestem załamana. Tragedia. Nie wiem czemu nie pisałam. Chyba staram się skupić na sobie, no i szkoła. Ona też pochłonęła mnóstwo mojej uwagi. Na całe szczęście to już za mną. Świadectwo odebrane, choć do końca nie byłam pewna czy aby na pewno je dostane. Zasmucające jest to, że wcale mnie to nie cieszy, a przynajmniej nie tak jakbym tego oczekiwała.

Przede mną najdłuższe wakacje życia, a ja zamiast się cieszyć, martwię się jak to wszystko będzie. Za tydzień idę na ostatnie zajęcia terapii grupowej i rozpoczynam terapię indywidualną,którą miałam rozpocząć dopiero we wrześniu tego roku. Może będzie lepiej. Chciałabym, nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo. Najdłuższe wakacje, fajnie by było mieć pracę, dostawać wypłatę,a gdyby udało się jeszcze wyjechać gdzieś na wakacje przez rozpoczęciem roku to byłoby wspaniale. No właśnie byłoby, bo niestety przez depresję i lęki, po całej sytuacji w poprzedniej pracy tak cholernie się boje gdziekolwiek iść do pracy, że to aż paraliżuje. Męczy mnie to okropnie. Chciałabym mieć lepsze życie, mieć pracę, własne pieniądze, nie liczyć każdego wydanego grosza, wyjeżdżać na wakacje i spełniać zachcianki. Nie takiego życia chciałam. Najgorsze, że już nie mam pomysłów jak to zmienić i zastanawiam się czy na prawdę coś się ze mną dzieje czy po prostu rozleniwiłam się tak przez ostatni rok, że teraz nie umiem normalnie funkcjonować.

Moje dni to nuda. Kompletna masakra - tak to bym chyba najtrafniej określiła. Leże całymi dniami w łóżku, z laptopem na brzuchu i wynajduje coraz to nowszych pomysłów co mogłabym porobić, poczytać itd. Koniec końców nic się nie zmienia. Co z tego, że od długiego czasu interesuje się zdrowym odchudzaniem i ćwiczeniami, co z tego, że nawet wypisałam sobie jakie ćwiczenia chciałabym robić skoro na tym się skończyło. Nie mam za grosz motywacji pomimo tego, że na prawdę psychicznie chciałabym zmienić wszystko w swoim życiu. Fizycznie nie robię kompletnie nic co jest prawdziwą udręką.
Czasem zastanawiam się czy nie popadłam ze skrajności w skrajność. Najpierw uzależniłam się psychicznie i fizycznie od byłego faceta, teraz nie ruszam się nigdzie bez telefonu albo laptopa. Internet stał się całym moim światem. Nie wiem co robić.
Mam kompletny chaos w głowie i nie zapowiada się żeby szybko tam się zrobił porządek.  Liczę na to, że może terapia pomoże i zacznę coś robić ze sobą i swoim życiem, bo to co jest od roku to jakiś kiepski żart w postaci wegetacji, a nie życie.


Jak u Was minął kwiecień?
Pamiętajcie, że jest mi bardzo miło jak zostawiacie mi ślad po sobie w postaci komentarzy, to świadczy o tym, że blog i moja osoba jednak kogoś ciekawi, interesuje i nie ma samych czytelników - widmo :)